piątek, 15 listopada 2013

GLOSSYBOX listopad 2013

Stało się- odnowiłam subskrypcję GB. Zarzekałam się, że już nie, że dość, że same kremy, nudy, a jednak skusiło mnie pudełko październikowe- IMO bardzo fajne. Bałam się spadku formy w edycji listopadowej, ale okazało się, że jest wręcz odwrotnie- najnowsze pudełko jest świetne! Jeśli grudniowe też mnie oczaruje, to chyba skuszę się na 6-miesięczny pakiet... Glossy Team, nie zawiedźcie mnie ;)

A co też znalazłam wczoraj?

1. SCHWARZKOPF PROFESSIONAL, szampon do włosów farbowanych. 62zł/250 ml.
Fajnie, fajnie, włosy farbuję, przydałby się, ale: jest ważny tylko do końca roku, co zmusza mnie do użytku praktycznie od zaraz- moim zdaniem to duża wtopa zarówno dla Schwarzkopf, jak dla samego GB. Czy klientki Glossyboxa mają zużyć zalegające zapasy i pomóc marce pozbyć się towaru, zanim się przeterminuje? 
Drugi minus to obecność w składzie Sodium Chloride. Unikam go ze względu na wykonywane prostowanie keratynowe, ale tu przymykam oko, bo skąd GB miał o tym wiedzieć ;) Gdyby nie to, produkt byłby bardzo fajny.

2. TOŁPA, Spa Eco, Vitality. Aksamitny krem- mus pod prysznic i do kąpieli. 28zł/ 270ml.
Bardzo lubię kosmetyki Tołpy i zawsze cieszą mnie w GB. W ubiegłym roku testowałam świetny drenujący koncentrat na noc, teraz dostałam krem- mus. W innych wariantach pudełka widziałam produkt wyszczuplający i żałuję, że mi się nie trafił. Uwielbiam kosmetyki modelujące. Niemniej ten produkt mi się podoba, testowałam go wczoraj. Produkt przyjemnie pachnie, dzięki olejkom z werbeny i cytryny. Od razu dodaje energii ;)
3. OLAY, Duo Krem na dzień+ serum. 40zł/ 40ml.
Kolejny dobry traf, bo myślałam o zakupie tego duo :) Nie widzę tu składników, które mnie zwykle zapychają, więc z ochotą przystępuję do testów. Pierwsze wrażenie- produkt dość gęsty, przyjemnie się nakłada, będzie dobry na chłodniejsze poranki. Plus za pompkę i filtr. Akurat skończył mi się krem na dzień, GB wstrzelił się idealnie ;)
W innych wariantach widziałam krem oraz serum Idealia Vichy. Na początku byłam zła, że nie miałam szczęścia dostać tamtego serum- też chodzę koło niego od jakiegoś czasu ;) Ale później doczytałam, że serum miało pojemność 3ml, a krem 15ml. 3 ml ledwie wystarczą na ocenę konsystencji, ale nie na długofalowe skutki, dlatego cieszę się z tego, co mam.


4. EMITE MAKE UP, Micronized Eye shadow. 80zł/ 3,5g.
Tak, tak, tak! Miałam chrapkę na jasny, niematowy cień. Firma mi nieznana, ale produkt okazał się świetny. Bardzo dobrze napigmentowany, kolor niełatwy do uchwycenia- beżowo-różowy, trochę szampański. Wykończenie połyskujące, bezdrobinkowe- fantastyczny jako cień i rozświetlacz dla jasnej cery!

5. BALANCE ME, balsam w odcieniu Super Soft Beige. 60zł/ 10ml.
Kolejny traf, telepatia jakaś ;) Potrzebowałam błyszczyka dobrego do wrzucenia w kieszeń płaszcza, czegoś do ochrony ust w wietrzne, chłodne ranki i wieczory. Produkt w kolorystyce, za którą nie przepadam, ale na ustach zostawia tylko delikatną, naturalnie wyglądającą poświatę koloru. Balsam 100% naturalny, zawiera m.in. olejek migdałowy, kokosowy, jojoba, masło shea, miętę. Uległam modzie na produkty eko, organiczne, naturalne- zatem balsam mi się spodobał, używam, nie oddam ;)

I na koniec próbka perfum Killer Queen. Słodziak, czyli coś dla mnie ;)
Czytam teraz ten post i sama nie wierzę, że tak dobrze piszę o GB. Zwykle narzekałam na ich pudełka, tym razem jednak okazało się złożone idealnie pod moje potrzeby, stąd post pochwalny :D Super, super, super, obym tylko nie zapeszyła, bo liczę na równie ekscytujący grudzień ;)