wtorek, 30 czerwca 2015

I Love MAC- Diva

Jestem szminkoholiczką. Jestem MACoholiczką. Po połączeniu tych dwóch rzeczy wychodzi na to, że większość moich szminek to MAC ;)
Wiem, że są zwolennicy i przeciwnicy tej marki. Jak każda firma, ma swoje lepsze i gorsze produkty, ale uważam, że tych pierwszych jest zdecydowanie więcej, a pomadki to sztandarowy produkt tej marki i ich pozycji będę bronić rękami i nogami ;) Są po prostu najlepsze i warte każdej złotówki.
Jeszcze rok temu nie miałam żadnej szminki MAC, dziś mój zbiór jest w miarę, w miarę i ciągle rośnie ;) Postanowiłam zatem zacząć cykl I Love MAC i przedstawiać szminki po kolei, będzie dużo zdjęć i swatche. Kiedy ktoś zbłądzi w moje progi to będzie, mam nadzieję, usatysfakcjonowany, bo wiem z praktyki, że każdy swatch jest cenny, gdy szuka się w sieci konkretnego koloru ;)

Zaczynam serię od przedstawienia pomadki Diva, bo mam do niej stosunek szczególny :) To moja pierwsza szminka z MACa, tym cenniejsza, że jest prezentem od TŻ, który może mojej miłości do szminek nie rozumie, ale wie, że szminka MAC była moim marzeniem. Był na tyle cudowny, że pofatygował się do sklepu i spośród miliona kolorów wybrał ten :)
 Na pierwszy rzut oka zaskoczył mnie ten wybór, bo kolor jest mocny i ciemny, ale zakochałam się w nim od pierwszego użycia.
Diva jest pomadką o wykończeniu matowym. Noszalność jest niesamowicie komfortowa- praktycznie nie czuć jej na ustach, zostawia cienką, nielepką, niewysuszającą warstwę koloru, który trwa i trwa. Maty z MAC są chyba moim ulubionym typem wykończenia, właśnie przez fantastyczną trwałość i wygląd na ustach.










Kolor to bardzo głęboka, bordowa czerwień, trochę w stylu retro, elegancka i w moim odczuciu bardzo sexy :D Zrobiłam sporo zdjęć, by wiernie oddać odcień i wg mnie są wiarygodne :)










Swatche na dłoni:
 1. przy ciemnym świetle
 2. i 3. w dziennym.










I na ustach:












Tak, jestem mistrzem fotografii :P :P
Tym sposobem wpadłam w nałóg zgubny w skutki. Różne wykończenia i mnogość kolorów spowodowały listę chciejstw i potrzeb, które stopniowo zaspokajam.
Jakieś plusy tej sytuacji? W ogóle już nie patrzę na szminki innych firm, zarówno tańszych, jak, co chyba ważniejsze, droższych (marna pociecha?  ;) )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz